bizuteria oryginalna
bizuteria oryginalna
Mam pytanie o bizuteria oryginalna - kto podpowie mi?
bizuteria oryginalna
Sklep z biżuterią srebrną oraz pamiątkami:
https://www.forum-bizuteria.com/viewtopic.php?f=13&t=1001
- AnKa Biżuteria
Re: bizuteria oryginalna
Londyńska projektantka stworzyła kolekcję biżuterii zakładanej na nos!
Londyńska projektantka Joanne T. stworzyła niezwykłą kolekcję biżuterii, którą zakłada się… na nos. I nie są to wcale kolczyki, które widzieliśmy np. u Givenchy. Joanne T. proponuje rodzaj cienkich złotych drucików ozdobionych perłami, które zdobią w efektowny sposób cały organ węchu. I to w kilku zupełnie różnych fasonach!
Nowy trend: biżuteria na nos
Urodzona w Malezji absolwentka londyńskiego Central Saint Martins inspirowała się w swych poszukiwaniach plemiennymi ozdobami, lecz jej biżuteria ma znacznie subtelniejszy charakter. Jednak, mimo że tak subtelna, od razu przykuwa uwagę. I o to też chodzi Joanne T. , która swymi projektami chce wywołać dyskusję na temat współczesnego rozumienia piękna. „Dlaczego można robić sobie operacje plastyczne nosa i nikt się temu nie dziwi? A ozdobiony perłami nos wzbudza taką konsternację?”, pyta.
Londyńska projektantka Joanne T. stworzyła niezwykłą kolekcję biżuterii, którą zakłada się… na nos. I nie są to wcale kolczyki, które widzieliśmy np. u Givenchy. Joanne T. proponuje rodzaj cienkich złotych drucików ozdobionych perłami, które zdobią w efektowny sposób cały organ węchu. I to w kilku zupełnie różnych fasonach!
Nowy trend: biżuteria na nos
Urodzona w Malezji absolwentka londyńskiego Central Saint Martins inspirowała się w swych poszukiwaniach plemiennymi ozdobami, lecz jej biżuteria ma znacznie subtelniejszy charakter. Jednak, mimo że tak subtelna, od razu przykuwa uwagę. I o to też chodzi Joanne T. , która swymi projektami chce wywołać dyskusję na temat współczesnego rozumienia piękna. „Dlaczego można robić sobie operacje plastyczne nosa i nikt się temu nie dziwi? A ozdobiony perłami nos wzbudza taką konsternację?”, pyta.
- Złota Rada
- Posty: 67
- Rejestracja: 7 gru 2020, o 21:16
Re: bizuteria oryginalna
Elsa Peretti: Najsławniejsza projektantka biżuterii
Włoszka, która zrobiła karierę na nowojorskich wybiegach. Bywalczyni Studia 54, która inspirowała stylem. Projektantka biżuterii, po której kolekcje ustawiały się kolejki. Historię przyjaźni Elsy Peretti z Halstonem opowiada miniserial Netfliksa.
Rebecca Dayan, która gra Elsę Peretti w nowym serialu o Halstonie, powiedziała, że jej bohaterka zasługuje na własną produkcję. Nie byłaby to kolejna sensacyjna opowieść o wzlotach i upadkach, choć Peretti przeżyła swoje. Gdy pracowała jako modelka, żyła rzekomo na diecie składającej się z kawioru, szampana i kokainy, a kiedyś, w napadzie szału, zdarzyło jej się spalić płaszcz z soboli. To tylko okazjonalne wybryki. Przez większość czasu Peretti prowadziła walkę o niezależność.
Peretti nie chciała żyć jak większość kobiet z jej epoki. Nie miała w planach małżeństwa i dzieci. Zbuntowana artystka, która złożyła kiedyś obietnicę, że nigdy nie zaprojektuje tiary, pragnęła samodzielności. Nie musiała też, jak pisał „Vogue” w 1986 r., „marzyć o hiszpańskich zamkach”, bo kupiła sobie własny w XVII-wiecznej wiosce Sant Martí Vell w pobliżu Barcelony.
W roku 1974, z pomocą Halstona, zawarła umowę z Tiffany’s, dzięki której stała się najważniejszą projektantką biżuterii w historii. Gdy w 2012 r. renegocjowała kontrakt, otrzymała jednorazową wypłatę w wysokości 50 mln dolarów. „Forbes” napisał wtedy, że sprzedaż jej prac odpowiadała za 10 proc. całych zysków firmy w latach 2009-2011.
O współpracy z Tiffany’s Peretti mówiła, że jest „jak stare dobre małżeństwo”. – Gdy, jak wiele Włoszek, nie pracujesz, musisz dopasować się do życia mężczyzny. Ale ja mam życie i wydaje mi się, że nie byłabym w stanie go zmienić – powiedziała w wywiadzie dla „Detroit Free Press” w 1974 r. – Myślę, że muszę żyć dla samej siebie… I muszę być trochę samolubna, by przetrwać.
Sensualne projekty Peretii, tak oryginalne, jak ich twórczyni, zachęcają do dotykania. Są inspirowane formami z życia: kośćmi, nasionami, łzami. Właścicielka ma je kochać, a nie podziwiać z dystansu.
Dziewczyna w złotej klatce
Elsa Peretti, młodsza córka potentata naftowego i artystki, urodziła się w roku 1940 we Florencji. „Była grzeczną i sumienną dziewczynką”, napisał w 1973 r. „The Miami Herald”. „Romantyczką, która postanowiła, że zostanie architektem po tym, jak beznadziejnie zakochała się we włoskich kolumnach”. Peretti dorastała w Rzymie, w renesansowym pałacu, który stał się złotą klatką.
W rozmowie z „Atlanta Journal and Constitution” Peretti mówiła, że była niespokojną nastolatką. – Gdy miałam 15 lat, uciekałam z domu nad morzem o pierwszej w nocy, tylko po to, by biec przed siebie, popatrzyć na księżyc i morze. W roku 1961, gdy miała 21 lat, wyrwała się ze złotej klatki. „Jestem dorosłym, wolnym człowiekiem i postanowiłam zacząć naprawdę żyć” – napisała do ojca. Odcięta od rodzinnych pieniędzy, utrzymywała się z lekcji języka włoskiego i narciarstwa w szkole, do której wcześniej chodziła. Studiowała w Rzymie architekturę wnętrz. Pracowała z architektem w Mediolanie, a następnie przeprowadziła się do Hiszpanii, gdzie obracała się w tym samym towarzystwie, co Salvador Dalí. Jak pisała w „Vogue’u” Joan Juliet Buck, blisko było jej do „la gauche divine, lewicowych intelektualistów przeciwstawiających się generałowi Franco”.
Światła, kamera, akcja
Mierząca 175 cm Peretti rozpoczęła karierę modelki w Hiszpanii, a następnie – w 1968 r. – postanowiła poszukać szczęścia w Nowym Jorku. W rozmowie z „Vanity Fair” powiedziała później, że przyjechała tam z „okiem podbitym przez kochanka, który nie chciał jej puścić”. – Gdy trafiłam do Stanów, wszyscy woleli blondynki. Z dużymi niebieskimi oczami i koniecznie młode. Ja byłam bardzo wysoka, chuda, miałam ciemne włosy… – mówiła w 1975 r.
„Elsa to jedyna kobieta, która może pojawić się na przyjęciu ubrana w czarny kaszmirowy kombinezon, ze sznurem diamentów na szyi, i wyglądać oszałamiająco z brązową papierową torbą zamiast torebki”, zachwycał się „Vogue” w 1976 r. Wtedy Peretti należała już do grona najlepiej ubranych kobiet i muz projektantów, w tym Halstona.
Do pracy na wybiegu Peretti podchodziła z dystansem, choć Bill Cunningham, piszący dla „Chicago Tribune”, określał Włoszkę jako jedną z niewielu modelek, które „idąc w pokazie, uśmiechają się ciepło i przyjaźnie”. – Życie modelki nie jest dobre. To nienaturalne, by zawsze wyglądać pięknie – mówiła.
Dzięki pracy w modelingu kupiła pierwszy dom w Hiszpanii. Na wybiegu pokazała też swój pierwszy projekt. Srebrna zawieszka na łańcuszku ujrzała światło dzienne podczas prezentacji kolekcji Giorgio di Sant’Angelo w 1969 r. Wkrótce potem Peretti zaczęła tworzyć biżuterię dla Halstona. Jej słynne Diamonds by the Yard pojawiły się na pokazie Halstona, zanim weszły do sprzedaży.
Gdy Peretti po raz pierwszy wystąpiła na łamach „Vogue’a” w roku 1970, została określona jako „Włoszka, urocza, fascynująca i niesamowicie utalentowana”. Jej talent doceniono w 1971 r., gdy otrzymała nagrodę Coty Award za „wyniesienie biżuterii do rangi rzeźby”.
Włoszka, która zrobiła karierę na nowojorskich wybiegach. Bywalczyni Studia 54, która inspirowała stylem. Projektantka biżuterii, po której kolekcje ustawiały się kolejki. Historię przyjaźni Elsy Peretti z Halstonem opowiada miniserial Netfliksa.
Rebecca Dayan, która gra Elsę Peretti w nowym serialu o Halstonie, powiedziała, że jej bohaterka zasługuje na własną produkcję. Nie byłaby to kolejna sensacyjna opowieść o wzlotach i upadkach, choć Peretti przeżyła swoje. Gdy pracowała jako modelka, żyła rzekomo na diecie składającej się z kawioru, szampana i kokainy, a kiedyś, w napadzie szału, zdarzyło jej się spalić płaszcz z soboli. To tylko okazjonalne wybryki. Przez większość czasu Peretti prowadziła walkę o niezależność.
Peretti nie chciała żyć jak większość kobiet z jej epoki. Nie miała w planach małżeństwa i dzieci. Zbuntowana artystka, która złożyła kiedyś obietnicę, że nigdy nie zaprojektuje tiary, pragnęła samodzielności. Nie musiała też, jak pisał „Vogue” w 1986 r., „marzyć o hiszpańskich zamkach”, bo kupiła sobie własny w XVII-wiecznej wiosce Sant Martí Vell w pobliżu Barcelony.
W roku 1974, z pomocą Halstona, zawarła umowę z Tiffany’s, dzięki której stała się najważniejszą projektantką biżuterii w historii. Gdy w 2012 r. renegocjowała kontrakt, otrzymała jednorazową wypłatę w wysokości 50 mln dolarów. „Forbes” napisał wtedy, że sprzedaż jej prac odpowiadała za 10 proc. całych zysków firmy w latach 2009-2011.
O współpracy z Tiffany’s Peretti mówiła, że jest „jak stare dobre małżeństwo”. – Gdy, jak wiele Włoszek, nie pracujesz, musisz dopasować się do życia mężczyzny. Ale ja mam życie i wydaje mi się, że nie byłabym w stanie go zmienić – powiedziała w wywiadzie dla „Detroit Free Press” w 1974 r. – Myślę, że muszę żyć dla samej siebie… I muszę być trochę samolubna, by przetrwać.
Sensualne projekty Peretii, tak oryginalne, jak ich twórczyni, zachęcają do dotykania. Są inspirowane formami z życia: kośćmi, nasionami, łzami. Właścicielka ma je kochać, a nie podziwiać z dystansu.
Dziewczyna w złotej klatce
Elsa Peretti, młodsza córka potentata naftowego i artystki, urodziła się w roku 1940 we Florencji. „Była grzeczną i sumienną dziewczynką”, napisał w 1973 r. „The Miami Herald”. „Romantyczką, która postanowiła, że zostanie architektem po tym, jak beznadziejnie zakochała się we włoskich kolumnach”. Peretti dorastała w Rzymie, w renesansowym pałacu, który stał się złotą klatką.
W rozmowie z „Atlanta Journal and Constitution” Peretti mówiła, że była niespokojną nastolatką. – Gdy miałam 15 lat, uciekałam z domu nad morzem o pierwszej w nocy, tylko po to, by biec przed siebie, popatrzyć na księżyc i morze. W roku 1961, gdy miała 21 lat, wyrwała się ze złotej klatki. „Jestem dorosłym, wolnym człowiekiem i postanowiłam zacząć naprawdę żyć” – napisała do ojca. Odcięta od rodzinnych pieniędzy, utrzymywała się z lekcji języka włoskiego i narciarstwa w szkole, do której wcześniej chodziła. Studiowała w Rzymie architekturę wnętrz. Pracowała z architektem w Mediolanie, a następnie przeprowadziła się do Hiszpanii, gdzie obracała się w tym samym towarzystwie, co Salvador Dalí. Jak pisała w „Vogue’u” Joan Juliet Buck, blisko było jej do „la gauche divine, lewicowych intelektualistów przeciwstawiających się generałowi Franco”.
Światła, kamera, akcja
Mierząca 175 cm Peretti rozpoczęła karierę modelki w Hiszpanii, a następnie – w 1968 r. – postanowiła poszukać szczęścia w Nowym Jorku. W rozmowie z „Vanity Fair” powiedziała później, że przyjechała tam z „okiem podbitym przez kochanka, który nie chciał jej puścić”. – Gdy trafiłam do Stanów, wszyscy woleli blondynki. Z dużymi niebieskimi oczami i koniecznie młode. Ja byłam bardzo wysoka, chuda, miałam ciemne włosy… – mówiła w 1975 r.
„Elsa to jedyna kobieta, która może pojawić się na przyjęciu ubrana w czarny kaszmirowy kombinezon, ze sznurem diamentów na szyi, i wyglądać oszałamiająco z brązową papierową torbą zamiast torebki”, zachwycał się „Vogue” w 1976 r. Wtedy Peretti należała już do grona najlepiej ubranych kobiet i muz projektantów, w tym Halstona.
Do pracy na wybiegu Peretti podchodziła z dystansem, choć Bill Cunningham, piszący dla „Chicago Tribune”, określał Włoszkę jako jedną z niewielu modelek, które „idąc w pokazie, uśmiechają się ciepło i przyjaźnie”. – Życie modelki nie jest dobre. To nienaturalne, by zawsze wyglądać pięknie – mówiła.
Dzięki pracy w modelingu kupiła pierwszy dom w Hiszpanii. Na wybiegu pokazała też swój pierwszy projekt. Srebrna zawieszka na łańcuszku ujrzała światło dzienne podczas prezentacji kolekcji Giorgio di Sant’Angelo w 1969 r. Wkrótce potem Peretti zaczęła tworzyć biżuterię dla Halstona. Jej słynne Diamonds by the Yard pojawiły się na pokazie Halstona, zanim weszły do sprzedaży.
Gdy Peretti po raz pierwszy wystąpiła na łamach „Vogue’a” w roku 1970, została określona jako „Włoszka, urocza, fascynująca i niesamowicie utalentowana”. Jej talent doceniono w 1971 r., gdy otrzymała nagrodę Coty Award za „wyniesienie biżuterii do rangi rzeźby”.